Podstawową jednostką w każdym państwie jest nic innego, jak właśnie rodzina, w której przyjęło się, że szyją jest kobieta, a głową – mężczyzna. To oni, połączeni ze sobą węzłem małżeńskim, stanowić mają trzon każdej pełnej, kochającej się rodziny. I o ile doświadczenie pokazuje, że nawet akt zawarcia małżeństwa nie jest już dzisiaj dla niektórych osób szczególnie wiążący ani nie pozostaje gwarantem wiecznego szczęścia, to przez Kościół katolicki propagowany jest jako warunek moralnego życia pośród własnych dzieci. Ma to zatem swój wymiar etyczny, dla niektórych również emocjonalny – dla wielu bowiem małżeństwo stanowi nienaruszalną świętość. W koncepcji tej mieści się również podniesienie związku tego typu do rangi pewnej instytucji chronionej przez państwo. Za etyczne uważa się prowadzenie tzw. kalendarzyka zamiast stosowania metod sztucznej regulacji poczęć, coraz więcej jest jednak w świecie liberalnych głosów popierających te metody, które – według nich – gwarantować mają niezależność i świadome podejmowanie pewnych wyborów, przede wszystkim tych dotyczących powiększenia rodziny.
MARTA AKUSZEWSKA