Po co należy lecieć do Paryża – bo najlepiej jest tam dolecieć, by nie cierpieć niezmiernie podczas długiej podróży kołowej.
Czy po to, by zwiedzać jego zabytki – Wieże Eiffla. Luwr, Wersal, Centrum Pompidou, Montmartre? Oczywiście, są to ważne powody, by odwiedzić – pod pewnymi względami – stolicę świata. Można w zasadzie tylko na tym poprzestać.
Nie trzeba wtedy znać nikogo w mieście, wystarczy kupić przewodnik, i łopocząc poznawanie na własna rękę.
Obowiązkowo, oczywiście, należy zaopatrzyć się w świeżą bagietkę i poranną kawę – a około dwunastej w południe, jak cały naród francuskie, łakomie rzucić się na wyczekiwany wczesny obiad. Obyczajem tuziemców, również rzecz jasna, obficie przepijany winem. Najlepiej czerwonym, choć to głównie rzecz gustu – lecz czerwone najzdrowsze, a przy tym to takie francuskie. A wycieczka ma swoje prawa, i klimat miasta należy starać się poczuć z każdej możliwej strony.
Poradzimy sobie sami we wszystkich tych badaniach miejsca, ale jeszcze lepiej może być, gdy naszym przewodnikiem stanie się żywa osoba – najlepiej jakiś Francuz, zaprzyjaźniony z nami. Wtedy poszukiwanie nie będzie błądzeniem po omacku – mimo, że z papierowa instrukcja w ręku) – ale stanie się metodycznym i celowym odkrywaniem uroków Paryża.
I wtedy może się okazać, że wczesnym – lub trochę późniejszym – popołudniem, trafimy na jedno z miejskich warzywno-owocowych targowisk. I ku swemu zdumieniu zostaniemy obdarowani płodami ziemi, które – w rozumieniu sprzedawców – już jutro nie będą wyglądać najlepiej.
A dzisiejszy dzień handlowy już się kończy, więc po co je trzymać do jutra… Dla przybysza z Polski może to być bardzo poważny wstrząs, zważywszy na nasze – bez mała narodowe tradycje – reanimowania tak długo produktów rolnych, Aż w końcu ktoś je jednak kupi. A tu, proszę – za darmo, i z uśmiechem. Być może to jest właśnie wyższa kultura bycia i paryski luz? Ale, by się o tym przekonać, musimy znaleźć się właśnie z Paryżu, bo każda opowieść o tym jest tylko namiastka.
MŚ